poniedziałek, 13 czerwca 2011
O.S.T.R. - Tylko Dla Dorosłych (2010)
Tracklista:
1. Tak to się zaczęło
2. Przez stress
3. Konsumpcjonizm
4. Spalić gniew
5. To potrwa sekundę
6. Śpij spokojnie
7. Walka z wrogiem
8. Nie wszystko co złe
9. Żywy lub martwy
10. Nie odwracaj się
11. Za drugim razem
12. To nie czas
13. Dowód w Twoich rękach
14. Klucz do zagadki
15. Przemyśl to sobie
CD2: Nie opisane
Teledyski:
Informacje:
Tylko dla dorosłych - dziesiąty album studyjny O.S.T.R.a. Premiera płyty odbyła się 26 lutego 2010 roku. Wydawnictwo poprzedził singel pt. Śpij spokojnie, który ukazał się 18 stycznia 2010 roku.
Przed recenzją:
Witajcie. Dziś pod swój mało obiektywny skalpel poddam dziesiąte wydawnictwo Adama Ostrowskiego vel. O.S.T.Rego. Zapraszam do przestudiowania.
Recenzja:
Słów określających tą płytę szukałem długo. Znalazłem je dosłownie niedawno gdy przestudiowałem wszystkie teksty i powyciągałem z nich wnioski, które pomogły mi wyrobić o niej jako takie zdanie. Pierwszy CeDek albumu to marna gangsta na dobrych bitach, zaś drugie, nieopisane kawałki, to już stary, dobry O.S.T.R., którego znamy. Dlaczego?
Pierwsza płyta opowiada o Nikodemie R., który prawdopodobnie dokonał "zbrodni doskonałej". Prawdę mówiąc nie obchodzi mnie, czy historia ta jest prawdziwa, czy nie, bo ja osobiście nigdy aż tak nie przekonam się do "pseudo kryminalnych zajawek", które od zawsze istnieją w rapie i nikomu nie chce się ich wyplenić.
Do tego można dodać mało ambitne teksty, które niestety sprowadzają płytę numer 1 do taniego i prostego hip - hopu, który nic nie wnosi na scenę, a jest chętnie kupowany przez masę. Na potwierdzenie tej tezy można przytoczyć takie wersy jak: "Nie chcę być ofiarą pierdolonych psów" "Skurwysynu masz szczęście, że chroni cię blacha". Według mnie ta płyta cofa ostrego o ładnych kilka lat.
Jeżeli chodzi o bity, to są naprawdę niezłe. O.S.T.R. w tej kwestii nie zawiódł mnie nigdy i użył fenomenalnych sampli. Widać, że przynajmniej jako producent utrzymuje formę na jednym, stabilnym, wysokim poziomie i nie ma zamiaru zejść z piedestału.
Doszło do tego, że na pierwszej płycie szukałem przesłania na siłę, ale niestety usilne przesłuchiwanie i rozkminianie sensu uświadomiło mnie, że nie warto szukać czegoś, czego nie ma.
Jeżeli chodzi o płytę numer dwa, to tutaj już O.S.T.R. się postarał. Mimo tego, że obie płyty łączą się poprzez Track 1, który ukazuje nam, że wydawnictwo pierwsze było snem Ostrowskiego. Reszta już się tak kurczowo kupy nie trzyma, co z resztą można uznać za cechę pozytywną.
Jak już nadmieniłem wcześniej, druga płyta to stary i poczciwy O.S.T.R., którego znamy z...chyba każdej płyty. Ostrowski nie bawi się w zawiłą lirykę, ale pisze życiowo i mega szczerze, przez co nie zawodzi swoich stałych słuchaczy.
Bity na CD 2, to mega zajawka i mistrzowski pokaz, który można zatytułować "Ile można wyciągnąć z MPC?". Dożo sampli i to dobrych sampli i gościnne występy Cadilac Dale'a i Kochana, pozwalają mi wysnuć wniosek, że O.S.T.R. zrobiłby lepiej wydając sam drugi krążek (a na pewno miałby wyższą ocenę).
Gdyby podsumować całe wydawnictwo ocenami, na pewno nie dałbym za wysoko, gdyż mocne 7 dla płyty pierwszej i 9 dla drugiej, po uśrednieniu daje nam 8/10 i najniżej (jak na razie) ocenioną przeze mnie płytę (w sumie to płyty).
Czekam na wasze komentarze i żegnam się :)
Narazie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz